niedziela, 10 listopada 2024

Deutschland by Rammstein

W dzień przed 11 listopada (choć świętuję, jak co roku, od 7 listopada, czyli dnia powołania Tymczasowego Rządu Ludowego Republiki Polskiej Ignacego Daszyńskiego w Lublinie) przypomina mi się utwór "Deutschland" zespołu Rammstein -- a w zasadzie jego słynny teledysk, w którym muzycy naruszyli najprawdopodobniej każdą narodową, niemiecką świętość lub otworzyli każdą narodową, niemiecką ranę, którą dali radę w tak krótkim utworze naruszyć. 

Z tej okazji zebrałem, również dla siebie, kilka wyłapanych wątków.

  • Germania - ciemnoskóra kobieta, przewijająca się przez cały utwór, to oczywiście personifikacja Germanii (nazwa nadana przez starożytnych Rzymian ziemiom na wschód od Renu i na północ od górnego i środkowego Dunaju, zamieszkiwanych przez ludy germańskie - historycznej kolebki Niemiec). To, że personifikacją jest ciemnoskóra kobieta, nie zaś jasnolica, niebieskooka, blond aryjka nie jest oczywiście bez znaczenia. To mniej więcej tak, jakby w polskiej wersji zamienić ją na ciemnoskórego Mieszka I.
  • czerwone lasery - tak, to również nie jest zagranie przypadkowe. Niemieckie wyrażenie "der rote Faden" oznacza ni mniej, ni więcej "motyw przewodni" lub "myśl przewodnią" (w dosłownym tłumaczeniu to "czerwona nić"). Lasery towarzyszyć nam będą przez cały utwór.
  • kolorystyka - utwór utrzymano w kolorystyce czerni, w tle migają czerwone lasery, personifikacja Germanii ma na sobie złotą zbroję. Czarny-Czerwony-Złoty to trzy kolory z niemieckiej flagi państwowej.
  • Las Teutoburski - las, przez który przemieszcza się zdezorientowany oraz mocno pokaloeczony oddział wojsk cesarstwa rzymskiego to oczywiście nawiązanie do bitwy w Lesie Teutoburskim, stoczonej jesienią 9 roku naszej ery pomiędzy plemionami germańskimi pod wodzą Arminiusza, wodza ze szczepu Cherusków, a wciągniętymi w zasadzkę trzema legionami rzymskimi (XVII, XVIII, XIX), dowodzonymi przez Publiusza Kwinktyliusza Warusa. Las stał się ważnym elementen tożsamości narodowej Niemców. W scenie z lasem widzimy po raz pierwszy czarnoskórą Germanię, która kroi zwłoki (możemy się tylko domyślać, w jakim celu...). Z tego lasu wybija w górę czerwony laser - początek wątku przewodniego (zob. "der rote Faden"), początek historii Niemiec.
  • terroryści - sceny z terrorystami to nawiązanie do Frakcji Czerwonej Armii (Rote Armee Fraktion), inaczej grupy Baader–Meinhof, grupy terrorystycznej, działającej w Niemczech (formalnie) aż do 1998 roku.
  • komuniści - nawiązanie do historii DDR, czyli Deutsche Demokratische Republik (Niemieckiej Republiki Demokratycznej)
  • naziści - tego tłumaczyć nie trzeba. Przy czym warto zauważyć, że zamiast triumfalistycznych ujęć od Leni Riefenstahl widzimy egzekucję Żydów w jednym z licznych, niemieckich obozów koncentracyjnych (Konzentrationslager), z tabliczką zakazującą fotografowania (fotografieren verboten).
  • w teledysku pojawia się scena palenia książek - czyli nawiązanie do kolejnego historycznego wydarzenia - paleniem ksiąg (Bücherverbrennung) 10 maja 1933 r. na berlińskim placu Operowym. A jak już wcześniej słusznie zauważył XIX-wieczny niemiecki poeta oraz dziennikarz, Heinrich Heine, tam gdzie człowiek pali książki - tam też będzie się w końcu palić ludzi (Das war ein Vorspiel nur, dort wo man Bücher verbrennt, verbrennt man auch am Ende Menschen).
  • Rakiety - w tle egzekucji grupy Żydów wystrzeliwane są rakiety, co stanowi nawiązanie do niemieckiego projektu tzw. "broni odwetowej" (Vergeltungswaffe), w ramach którego powstawały rakiety Fieseler Fi-103, czyli V-1 (Vergeltungswaffe-1) oraz później V-2 (Vergeltungswaffe-2).
  • krzyżowcy, inkwizycja oraz stosy - czyli wątki religijne. O ile Polskę można, powiedzmy, rzeczywiście uznać za "kraj bez stosów" (jak określano Polskę w XVI wieku -- bo procesów o czary w Polsce było wówczas mniej, niż w krajach na Zachód od Polski, co nie znaczy, że kilka tysięcy kobiet poniosło śmierć w wyniku oskarżeń o czary...), o tyle zdecydowanie "rozświetlone stosami" były kraje protestanckie, w tym kraje, które tworzą współczesne Niemcy. Zaś Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie (Orden der Brüder vom Deutschen Haus Sankt Mariens in Jerusalem), czyli popularnych "krzyżaków", w kraju, w którym jedną z nielicznych powszechnie pamiętanych dat jest rok 1410, przedstawiać nie trzeba.
  • Z pobocznych wątków, hm, okołoreligijnych (?) zobaczymy też jelenia, który może nawiązywać do symbolu św. Huberta, będącego jednocześnie symbolem popularnego niemieckiego likieru ziołowego Jägermeister.
  • Na końcu zaś zobaczymy napis "koniec" (Ende), stylizowany na -- a jakże -- szwabachę.

I to wszystko podane w sosie powszechnego zniszczenia, chaosu, śmierci, przemocy i walenia się wszystkiego wokół w gruzy. Cud, że muzykom z zespołu Rammstein nie odebrano niemieckiego obywatelstwa. Nie mam pojęcia, jak tego typu draka zakończyłaby się w Polsce...